Speaking concert (2003)
fot. Stanisław Ossowski

Speaking concert (2003)

8 kwietnia 2003


Niespożyty w pomysłach. tryskający zapałem. dyrygent i animator coraz to innych działań Marcin Sompollński, wystąpił z nowym projektem. Chce nam przyciągnąć do muzyki przez duże „M" dotąd niewrażliwych na nią słuchaczy. Będzie ich poszukiwał na wyższych uczelniach.

Pierwszych kilkuset znalazł, i we wtorek 8 kwietnia zapełnił nimi Aulę prawie w dwóch trzecich. Przedtem przekonał rektorów: Stanisława Lorenca (UAM) oraz Stanisława Pokorskiego (Akademia Muzyczna) i magnificencje - udzieliwszy swego patronatu - zajęli honorowe miejsca w premierowym audytorium programu o nieco skomplikowanym tytule. Jego stała nazwa ma brzmieć „Speaking concert" i nawiązywać do audycji telewizyjnych Leonarda Bernsteina i Henryka Czyża, w których dwaj znakomici, niestety - już nieżyjący, dyrygenci prezentowali dzieła muzyczne i o nich opowiadali, niekiedy pół żartem, pól serio.

M. Sompoliński na początek zabrał się za kinową Pasję J.S. Bacha. rzucając temat: „Saltus duriusculus - czyli co mówią dźwięki" i z powodzeniem spróbował go wyjaśnić w dialogu z Władysławem Gnatem, który o Janie Sebastianie ponoć wie wszystko. Wartko toczyli gawędę - nie pozbawioną anegdot i odniesień do wyobraźni „młodych - współczesnych". Ilustrowali ją też wstawkami filmowymi na wielkim ekranie, bądź po prostu siadali do fortepianu. by zacytować jakąś muzyczną frazę. I rzeczywiście. o bohaterze wieczoru i jego rówieśnikach można było sporo dowiedzieć się, lub co najmniej to i owo sobie przypomnieć.

Ze słowem, na szczęście, równoważyła się muzyka. Jej próbki (obok J.S. Bacha, także Haendla i Vivaldiego), pieczołowicie przekazywali: Chór Kameralny UAM Krzysztofa Szydzisza, orkiestra studencka Akademii Muzycznej, młodzi soliści - śpiewacy Anna Mikołajczyk-Niewiedział, Piotr Szewczyk i Jarosław Bręk, a przy klawesynie - Mariola Bryła oraz organista Sławomir Kamiński. „Grały" też światła, wideoskopy, mikrofony bezprzewodowe i jeszcze inne środki techniczne. Ten multimedkilny i zarazem żywy spektakl trwał 72 minuty.

Nagrodzono go zasłużoną. serdeczną owacją i z aplauzem przyjęto zapowiedź kontynuacji w przyszłym roku akademickim. Co najmniej sześć tematów Marcin Sompoliński ma już nie tylko w głowie.

Życie Uniwersyteckie Nr 4 (120) kwiecień 2003