Chóralny bal nad balami
2 lutego 2013
2 lutego br. chór już po raz trzeci zaprosił swoich gości do zabytkowych wnętrz Collegium Maius, by spędzić czas w muzycznej atmosferze – tym razem lat 20. i 30. Atrakcji, jak zwykle, nie brakowało. Ponad sto uśmiechniętych, ale i dystyngowanych twarzy – w zależności od płci – albo spowitych woalką, albo często przyozdobionych gustownym kapeluszem. Kilkadziesiąt par wirujących w walcu – panie w stylowych kreacjach, gubiące pióra ze swych szali, i panowie we frakach, smokingach, cylindrach… Zabawa pod okiem profesjonalnych wodzirejów, wykwintne menu i tradycyjny polonez – to tylko niektóre z atrakcji, jakie czekały na przybyłych.
– Bal dla przyjaciół to wydarzenie bliskie mojemu sercu – mówi prof. Krzysztof Szydzisz, dyrygent Chóru Kameralnego UAM – jest to okazja do wyjątkowego spotkania w pięknym wnętrzu, w niezwykłej atmosferze i w doborowym towarzystwie. Wspaniale nawiązuje do tradycji organizowania eleganckich zabaw karnawałowych.
– Ideę Balu długo nosiliśmy w sobie, ale chyba musiałam przejść na chóralną „emeryturę”, by móc ją wreszcie zrealizować – dodaje Natalia Chromińska, wieloletni prezes zespołu. W tym roku wprowadziliśmy motyw tematyczny, co pozwoliło wpleść w scenariusz tanecznego wieczoru, nieodzowny na uniwersytecie, element edukacyjny, bo oprócz muzyki charakterystycznej dla dwudziestolecia międzywojennego mogliśmy przemycić elementy ze znakomitej kinematografii, kilka ważnych dat z tego okresu, pokazać, jak się noszono w tamtych czasach albo jakie na balach panowały zwyczaje.
O estetyczne doznania gości zadbali sami chórzyści, wykonując szereg przebojów nawiązujących klimatem do międzywojnia. I tak: serca dam porwała męska interpretacja piosenki Eugeniusza Bodo Umówiłem się z nią na dziewiątą, apetyty panów zaś wyostrzył kuszący Sex appeal w wykonaniu chórzystek. Całości dopełniła liryczna Kołysanka Tońcia, w której chór zaprezentował się w pełnej krasie. Zabawie towarzyszyły ponadto: solowe wykonania utworów współczesnych, chwila nostalgii za sprawą kwartetu smyczkowego, a nawet gimnastyka artystyczna (tę mniej artystyczną każdy uprawiał na parkiecie we własnym zakresie). Z kolei wszystkim miłośnikom elegancji krótkiej lekcji stylu lat 20. i 30. udzielił specjalista w swym fachu, mistrz krawiectwa miarowego Karol Rzeszutko z poznańskiej pracowni Krupa&Rzeszutko. Punktualnie o północy biesiadnicy mogli, wspominając tradycje mię- dzywojennych polowań, skosztować dzika.
Organizowanie chóralnego balu to pomysł nie nowy, lecz zakorzeniona w uczelnianej historii tradycja, dawniej kultywowana przez Chór Akademicki UAM. Obecnie pomysł wskrzesili: dyrygent i członkowie Chóru Kameralnego UAM, a przede wszystkim Stowarzyszenie Przyjaciół Chóru Kameralnego UAM. Nad organizacją i scenariuszem od samego początku czuwa Natalia Chromińska, prezes stowarzyszenia i – wraz z Grzegorzem Sikorskim, prezesem chóru – współprowadząca każdej edycji balu. Co roku na gości czekają niespodzianki, warto więc już szykować kreacje na przyszłoroczny wieczór i własnoręcznie wpisać się w tę chwalebną chóralną opowieść. Bal to przede wszystkim karnawałowa impreza taneczna, jednak dla członków uniwersyteckiej społeczności – także okazja do spotkania w gronie przyjaciół, a do tego ani profesorów, ani pracowników administracji, ani studentów nigdy nie trzeba namawiać. Świadomość, że tę formę rozrywki popiera i sam rektor UAM, który od trzech już lat swą obecnością uświetnia uroczystość – nobilituje. Miejmy nadzieję, że tego roku nie była to ani ostatnia balowa sobota, ani ostatnia niedziela, ani ostatni, co tak poloneza wodzi…
Anna Komendzińska