Meksyk oczami chórzystów
13 - 22 maja 2004
Pierwszy rzut oka na Meksyk nie był zbyt imponujący. Raz, że i oko było już po ponad dwudziestogodzinnej podróży nieco zmęczone, dwa, że zachmurzenie dość skutecznie utrudniało dostrzeżenie Nowego Świata.
Początkowo pogoda bardzo nas zaskoczyła (było dość chłodno), podobnie zresztą jak trasa z lotniska do hotelu. Ciągnące się kilometrami dzielnice brudnych, odrapanych, niegdyś jaskrawo pomalowanych domków wprowadziły nas w zdumienie, tworząc jednocześnie specyficzny klimat. Luksusowe wille, otoczone wysokimi murami, dodatkowo zabezpieczonymi przewodami pod napięciem, ekskluzywne limuzyny, wykwintne restauracje, a przy tym domki, przypominające nasze altanki działkowe, rozsypujące się samochody, specyficzny zapach różnorodnych potraw gotowanych na ulicy sprawiają, że Meksyk można nazwać miastem kontrastów. W tym największym mieście świata nasz chór miał przyjemność kilkakrotnie wystąpić. Śpiewaliśmy między innymi w Sanktuarium Matki Bożej w Guadelupe na mszy świętej transmitowanej przez radio i telewizję na całą Amerykę Łacińską. Wystąpiliśmy także w wypełnionej do ostatniego miejsca, najbardziej znanej meksykańskiej sali Palacio de Bellas Artes, gdzie spotkaliśmy się z bardzo życzliwym przyjęciem. Meksykańska publiczność żywiołowo reagowała po każdym utworze, a śpiewane w języku hiszpańskim "Bésame Mucho" wywołało owację na stojąco.
Oprócz prób i koncertów mieliśmy także sporo czasu na zwiedzanie. Byliśmy między innymi w Teothiuacán, gdzie w pierwszych wiekach naszej ery wzniesiono imponującej wielkości piramidy. Oddech historii był najbardziej wyczuwalny podczas wspinania się na szczyt piramidy Słońca i podziwiania zapierającej dech w piersiach panoramy starożytnego miasta Azteków.
Jeszcze będąc w stolicy mieliśmy okazję w mgnieniu oka wrócić na terytorium Polski, gdyż gościliśmy w rezydencji ambasadora RP na poczęstunku przygotowanym przez panią ambasadorową.
W poniedziałek 17 maja wyruszyliśmy do Guadalajary by uczestniczyć tam w 7 Festiwalu Kulturalnym, prezentującym w tym roku kulturę polską. Po drodze zwiedzaliśmy urokliwe miasteczka, podziwialiśmy piękne krajobrazy, góry, równiny, porośnięte gdzieniegdzie niskimi drzewami, kaktusami, plantacjami agawy, służącej do produkcji słynnej tequilli. W Guadalajarze zakwaterowani byliśmy w luksusowym hotelu Hilton, który zrobił na nas ogromne wrażenie. Samo miasto, leżące w najbogatszym meksykańskim stanie Jalisco, różni się diametralnie od stolicy kraju. Jest bardziej zadbane i nastawione głównie na turystykę. Niektórym kojarzyło się ze słoneczną Kalifornią.
W ramach festiwalu wystąpiliśmy w Guadalajarze, a także w pobliskim mieście Zapopan w Muzeum Sztuki Współczesnej oraz w teatrze operowym Lagos de Moreno. I tutaj koncerty spotkały się z podobnie żywiołową reakcją jak w samym mieście Meksyk. Czas wolny spędzaliśmy na zwiedzaniu Guadalajary i okolic, robiąc zakupy na miejscowym targu lub poddając się relaksującemu działaniu hotelowego basenu, sauny, klubu fitness.
Pobyt w Meksyku niewątpliwie kojarzyć się nam będzie z tequilą, tortillą, tabasco, sombrero, poncho, kaktusami, sokami ze świeżych owoców i bardzo eksponowaną, powiewającą na każdym maszcie flagą Zjednoczonych Stanów Meksyku. Pełni wrażeń, a zarazem stęsknieni, powróciliśmy do kraju i zakazanego na wyjeździe tematu - "sesja"!
(tekst: Grzegorz Sikorski Chór Kameralny UAM, fot. archiwum Chóru Kameralnego UAM)