Koncert Noworoczny 2006
fot. Maciej Męczyński

Noworoczne śpiewanie uniwersyteckie. Wołaniem wołam Cię (2006)

9 styczeń 2006


To jedna z najpiękniejszych tradycji naszej uniwersyteckiej wspólnoty. Zapadła głęboko w serca przedstawicieli jej wszystkich stanów. Odzew na rektorskie zaproszenie jest niebywały. Półgodziny przed pierwszym akordem aula wypełniła się do ostatniego krzesła, a potem można było już tylko wybierać co lepsze miejsca stojące pod ścianami.

Tak ak było i tym razem, w poniedziałkowy wieczór 9. stycznia 2006 r. Prof. Stanisław Lorenc promieniał więc w słowach powitania i życzeniach pomyślności na Nowy Rok.

Przeszło 3-godzinne muzykowanie rozpoczęła orkiestra. Jeszcze ciągle tworzony przez Aleksandra Grefa uniwersytecki zespół instrumentalny przedstawił się utworami Beli Bartóka i Leroya Andersona, wzbudzając nadzieję, iż jeszcze doczekamy się ambitniejszych efektów niewątpliwie mozolnej pracy. A potem trzeba było skupić uwagę na głównym punkcie programu: Oratorium pastoralnym „Wołaniem wołam Cię", dziełem doświadczonego w tym typie twórczości poznańskiego kompozytora Zbigniewa Kozuba, powstałym do tekstu Ernesta Brylla. Dwa chóry - Kameralny UAM i „Astrolabium" z Torunia, orkiestra oraz soliści - wokaliści i instrumentaliści, a więc ogromny aparat wykonawczy pod dyrekcją Krzysztofa Szydzisza zmierzył się z równie potężnym utworem. Jego 15 części opowiada historię Bożego Narodzenia. Od Słowa, które było na początku, przez noc adwentową, nawoływania proroków, blask gwiazdy betlejemskiej, stajenkę z pasterzami, po finałowe przesłanie, zawarte w tytule. Głęboki, wart zadumy, poetycki ładunek, podporządkowany bardzo zróżnicowanym i niespójnym muzycznym środkom wyrazu, niestety, momentami tracił siłę oddziaływania. Oratorium przyjęto jednak owacyjnie, nagradzając również trud jego przygotowania i wykonania, łącznie z bisowaniem jednej z części.

Po przerwie - Jacek Sykulski ze swoim Chórem Akademickim UAM, jego grupami wokalnymi i solistami, wprowadził słuchaczy zrazu w świat muzyki dawnej (Cristobal de Morales, Mikołaj Zieleński) i romantycznej (Felix Mendelssohn). Sięgnął do polskiej pastorałki i melodii macedońskiej we własnych opracowaniach, ale prawdziwy kontakt z publicznością nawiązał dopiero w kręgu starych, wypróbowanych przebojów chóru. Byli więc Beatlesi, potem „Don't worry, be happy" i „We are the champions". a także Czajkowski z autentycznym ,Tańcem łabędzi". Na chwilę zabawę przerwała wzruszająca kolęda „Oj maluśki" i programowy finał z „Dziwnym światem" Niemena. Lecz rozbawiona sala wyklaskała jeszcze jeden hit w aranżacji J. Sykulskiego „Show must go on" i dopiero wtedy noworoczne muzykowanie uniwersyteckie 2006 przeszło do historii. 

Romuald Połczyński
Życie Uniwersyteckie Nr 1 (148) styczeń 2006